Kochani!
Ta "druga część" jest krótkim dopełnieniem tamtego rozdziału. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i przepraszam, że znowu tak długo mi zeszło, ale szkoła jest po prostu masakrą w czystej postaci :/ Ze względu na kilka luźniejszych dni skończyłam pisać to i zaraz biorę się za kolejny rozdział, który myślę że bardziej przypadnie Wam do gustu, bo wprowadzę trochę akcji ;)
Dodatkową motywacją i zarazem inspiracją było to, że dzisiaj o 13:10 na TVP1 puścili "Czerwień rubinu" :D
Mam nadzieję, że nie tylko ja oglądałam ;)
Pozdrawiam,
Cassandra
Gwendolyn
Ta "druga część" jest krótkim dopełnieniem tamtego rozdziału. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i przepraszam, że znowu tak długo mi zeszło, ale szkoła jest po prostu masakrą w czystej postaci :/ Ze względu na kilka luźniejszych dni skończyłam pisać to i zaraz biorę się za kolejny rozdział, który myślę że bardziej przypadnie Wam do gustu, bo wprowadzę trochę akcji ;)
Dodatkową motywacją i zarazem inspiracją było to, że dzisiaj o 13:10 na TVP1 puścili "Czerwień rubinu" :D
Mam nadzieję, że nie tylko ja oglądałam ;)
Pozdrawiam,
Cassandra
Gwendolyn
- Bo wiedziałem, że się wściekniesz i wolałem, żebyś wyładowała się na mnie niż na innych. - powiedział uśmiechając się lekko.
- No cóż... Pan Marley i tak ma już zmasakrowaną stopę... -spojrzał na mnie zdziwiony. - Kiedy powiedział, że nie jest upoważniony do mówienia mi, gdzie jesteś potknęłam się i przypadkiem nadepnęłam mu na nogę... Trochę z całej siły.
Gideon roześmiał się i objął mnie ramieniem.
- I dobrze. Nigdy go nie lubiłem.
Gideon
Kiedy dojechaliśmy do mnie do domu Leslie i Raphaela jeszcze nie było, więc mieliśmy trochę czasu, żeby przygotować kolację. Kiedy wyjąłem makaron i koncentrat pomidorowy Gwen zaprotestowała:
- Nawet o tym nie myśl.
Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Ale o czym?
- Nie będziemy jeść spaghetti.
- Dlaczego?
- Bo jemy je za każdym razem, kiedy dorwiesz się do kuchni przede mną, czyli prawie zawsze.
- Ale ja lubię spaghetti.
- Ja też, ale wszyscy mają go już dość.
- Nigdy nie jest dość spaghetti.
- Po prostu przyznaj, że to jest jedyna rzecz, którą potrafisz zrobić.
- Nie... Po prostu lubię spaghetti.
- Gideon... - spojrzała na mnie zniecierpliwiona i wyglądała w tym momencie identycznie, jak Lucy, kiedy Paul ją zirytuje.
- No dobra. - westchnąłem. - Ale Falk też tylko tyle potrafi! - dodałem na swoją obronę.
Gwen parsknęła śmiechem i schowała to, co wcześniej powyciągałem.
- To co będziemy robić? - zapytałem.
- Łososia. Poprosiłam wczoraj Raphaela, żeby wszystko kupił. - powiedziała, wyjmując z lodówki rybę.
***
Kiedy ryż czekał już ugotowany i przyprawiony, a łosoś kończył się piec, do domu weszli Leslie i Raphael, który zaraz wparował do kuchni.
- Alleluja, nie ma spaghetti! - pokazałem mu odpowiedni palec, a dziewczyny zaczęły się śmiać.
Chwilę później usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Leslie opowiadała nam o USG, na którym dzisiaj była, kiedy my spaliśmy w 1956 roku. Pokazała nam czarno-białe zdjęcie. Było widać, że i ona i Raphael przywykli już do myśli o ciąży, szczególnie, że mój brat patrzył na fotografię z dziwną dumą. Kiedy skończyliśmy kolację razem z Gwen poznosiliśmy naczynia do kuchni.
- Ej, nie pisałeś kiedyś wypracowania o Darwinie? - zapytał Raphael, wchodząc do kuchni.
- Pisałem.
- A masz je jeszcze gdzieś? - przytaknąłem. - Pożyczysz mi je? Mam zadane na jutro i kompletnie o tym zapomniałem.
- Przykro mi - dałem już Gwen. - powiedziałem patrząc na nią.
- Jak ty to zrobiłaś? Proszę go za każdym razem i jeszcze nigdy nic mi nie dał!
- No wiesz... To się nazywa urok osobisty... - mówiąc to Gwen odrzuciła włosy na plecy.
Chwilę później usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Leslie opowiadała nam o USG, na którym dzisiaj była, kiedy my spaliśmy w 1956 roku. Pokazała nam czarno-białe zdjęcie. Było widać, że i ona i Raphael przywykli już do myśli o ciąży, szczególnie, że mój brat patrzył na fotografię z dziwną dumą. Kiedy skończyliśmy kolację razem z Gwen poznosiliśmy naczynia do kuchni.
- Ej, nie pisałeś kiedyś wypracowania o Darwinie? - zapytał Raphael, wchodząc do kuchni.
- Pisałem.
- A masz je jeszcze gdzieś? - przytaknąłem. - Pożyczysz mi je? Mam zadane na jutro i kompletnie o tym zapomniałem.
- Przykro mi - dałem już Gwen. - powiedziałem patrząc na nią.
- Jak ty to zrobiłaś? Proszę go za każdym razem i jeszcze nigdy nic mi nie dał!
- No wiesz... To się nazywa urok osobisty... - mówiąc to Gwen odrzuciła włosy na plecy.
- Chyba cycki. - mruknął pod nosem, a ona rzuciła w niego gąbką.
Pierwsza!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział tylko szkoda że taki krótki.
Mam nadzieję, że następny ukażę się szybko.
Nawet nie masz pojęcia ile razy tu wchodziłam z nadzieją na NEXT i jest!!!
Cudna notka. ♥♥♥
Końcówka był genialna. ☻
Błagam dodaj jak najszybciej NEXT!!!
Też oglądałam film, ale zawiodłam się lektorem. :-(
UsuńNawet specjalnie NAGRAŁAM!!! ♥♥♥
Wlasnie miałam ten sam problem :/ zawiodłam sie, ale mam na płycie po angielsku wiec jakos to przeżyłam ;)
UsuńNo i plusem było to, ze znowu wciągnęło mnie w "świat trylogii" i juz pisze kolejny rozdział :D
Krótko i miło. Chociaż mam nadzieję, że następny będzie o wiele dłuższy i hmm... ciekawszy. Tak długo czekałam na ten rozdział! Codziennie wchodziłam na bloga sprawdzając czy nie ma rozdziału! :*
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam to tylko "dopełnienie" rozdziału 15, a teraz pisze 16 i bedzie, mysle, znacznie ciekawszy :) ogolnie akcja na najbliższe rozdziały zapowiada sie lepiej niz poprzednie i mam nadzieje, ze przypadną Wam do gustu ;)
UsuńNo nareszcie rozdział się pojawił :D Ale z drugiej strony rozumiem szkoła jest. ;/ No taki nawet zabawny rozdział, szczególnie końcówka :D No pewnie że oglądała w piątek ''Czerwień rubinu'', nie mogłam tego przegapić. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
* oglądałam
Usuń